Po bardzo dobrym meczu z GKS Katowice, przyszedł znowu moment słabszej dyspozycji. Nasza forma jest jak pogoda w maju - zmienna. Na początku meczu słońce świeciło dla nas, Objęliśmy szybkie dwubramkowe prowadzenie po golach Oskara Kubiczka i Krzysia Ceglarka (asysty kolejno: Puchalski Maks i Filip Młyńczak), ale równie szybko je straciliśmy po błędach indywidualnych. Nad Kosztowami zaczęły zbierać się chmury. Jak miało się okazać po przerwie wymuszonej nawałnicą, ciemne chmury zbierały się nad nami. W drugiej części znów wyszło słońce, ale świeciło tylko dla Szopienic. Brak skuteczności naszych zawodników, dobra gra w obrońców i bramkarza UKS-u spowodowały, że nie byliśmy w stanie zdobyć bramki. My ponownie popełniamy błąd pod swoją bramką i opieszałość przy wybiciu piłki wykorzystuje zawodnik Szopienic. Szkoda tego meczu. Nie graliśmy źle. Widać natomiast, jak dużo brakuje zawodnikom, gdy mają sprawną jedna nogę.