Po bardzo długiej przerwie w końcu doczekaliśmy się - pierwszy (a drugi w lidze) mecz na własnym boisku w rozgrywkach młodzika młodszego. Pomimo ciężkich warunków - padało od rana, przed nami grali juniorzy, boisko było w bardzo dobrym stanie (nie licząc błota:) ). Nic nie mogło nam popsuć radości z gry na swoim boisku - no może prócz naszych przeciwników, którzy także przyjechali powalczyć o zwycięstwo. Nie musiałem motywować zawodników do grania nawet pomimo ciągłych opadów deszczu ponieważ byli spragnieni gry - a mała ilość osób na ławce pozwoliła, aby wszyscy skorzystali z wielu minut gry co w tych kategoriach wiekowych jest najważniejsze. Od początku spotkania przejęliśmy inicjatywę zarówno pod względem posiadania piłki jak i tworzenia sytuacji strzeleckich. W jednej z pierwszych sytuacji kapitalna ,,Robinsonadą" popisuje się bramkarz gości po strzale Słowika. Jednak nie zwalniamy tempa i w 9 minucie na prowadzenie wyprowadza nas Dodo po pewnym strzale po ziemi tuż obok słupka. Od tego momentu wydawać by się mogło, że kolejne akcje to kwestia czasu. Jednak tego czasu potrzebowaliśmy bardzo wiele, ponieważ w niezliczonej ilości sytuacji nie potrafi wykorzystać świetnie wypracowanych sytuacji na drodze staje: kapitalnie dysponowany bramkarz, strzały niecelne, słupek lub ,,spalony". Na prawdę szkoda tych sytuacji bo kilka sytuacji wypracowanych sytuacji cieszy oko natomiast brakuje wykończenia. Nasi rywale próbowali się odgryzać stwarzając pojedyncze kontry i kilka z nich było na prawdę groźnych jednak brak skuteczności oraz pewny chwyt ,, Wojtas 12" pewnie ląduje w koszyczku. Któż inny jak nie kapitan powinien postawić kropkę nad i i po pewnym mocnym uderzeniu w 55 minucie ,,Blaucik" ustanawia wynik spotkania na 2:0. Po meczu podziękowanie przeciwnikom oraz podziękowania dla kibiców - rodziców nawet w mokrych, zabłoconych, spoconych koszulkach nie stanowi żadnego problemu bo pod koniec meczu w końcu przestało padać ! :)