Kolejna potyczka z sąsiadami przyniosła spodziewany przebieg meczu: walka i zaciętość z obu stron.
Nie było odpuszczania. Dwa rzuty karne, kilka wykluczeń. Derby!
Pierwszą bramkę tracimy, w sposób na który mieliśmy być wyczuleni. Długa piłka, nasz obrońca wybija piłkę głową, tylko że w kierunku odwrotnym do zamierzonego. Wypuścił szybkiego napastnika, który będąc sam na sam wygrywa pojedynek z Purzynem. 5' 1-0. Podziałało to na nas motywująco. W kolejnym ataku, mamy rzut wolny z ok. 18 m. Do piłki podszedł etatowy wykonawca - Daniel Proksa. Jego świetne uderzenie, ląduje na słupku. Szkoda, bo strzał był przedni. Zemściło się to kilka minut później. Tracimy gola na 2-0 w 15'. Mimo, że prowadzimy grę nie udaje nam się zdobyć bramki kontaktowej przed przerwą.
Druga połowa, pod jeszcze większym naszym naporem. Zmęczenie daje znać o sobie. Mnożą się błędy i niedokładności. Po jednym z nich w polu karnym fauluje Danio. Rywal podwyższa na 3-0. Do końca meczu 10 min. Rzucamy się do szaleńczego ataku. Los sprzyja. Po zagraniu piłki ręką w polu karnym, tym razem "jedenastka" dla nas. Pewnym egzekutorem - Proksa. Mimo, że nacisku, gol z karnego okazał się honorowym. Zabrakło czasu. Przegraliśmy, ale czy byliśmy gorsi? Nie sądzę...