Do dzisiejszego meczu zawodnicy Unii przystąpili w bardzo mocno osłabionym składzie ponieważ nie dość, że nie było u nas żadnego zawodnika z trenujących z rocznikiem 2009, to nie było także kilku podstawowych zawodników naszej drużyny spowodowanych przez wyjazdy i choroby. Ponadto drużyna 2011 także rozgrywała dziś swój mecz ligowy, więc zawodnicy wiodący w tym roczniku zasili dziś swoją drużynę. Bez wymówek mamy szeroką kadrę, która musi wytrzymać długą rundę jesienną (zostały nam jeszcze 4 mecze i rozgrywki kończymy jako ostatni ze wszystkich rozgrywek). Wielu zawodników rozpoczęło mecz w podstawowym składzie choć większość z meczy zaczynali jako zmiennicy i bardzo dobrze bo tylko w sytuacjach trudnych i stresowych można najlepiej się rozwijać i podejmować decyzję nie zawsze właściwe ponieważ pod presją czasu i przeciwnika najtrudniej takie podjąć...Pomimo świetnego początku i dominacji na boisku stwarzamy sobie kilka sytuacji jednak nie wykorzystujemy ich (kilka razy świetnie interweniuje bramkarz gospodarzy posiadający fantastyczne warunki fizyczne a raz ratuje ich słupek). Jednak z biegiem czasu gospodarze coraz częściej zaczęli nękać nas atakami najpierw kontrując nas, a później zaczęli dominować praktycznie na całym boisku. Nasi zawodnicy chwilami byli bezradni i wyglądało to jakby zapomnieli że w fazie ataku musimy grać szeroko, a w obronie wąsko bo ustawieniem żadna formacja nie potrafiła tego uczynić w praktyce. Naszym osamotnionym obrońcom bez wsparcia pomocników zaczęło brakować tlenu po intensywnych sprintach, które wykonywali jeden za drugim, a gdy już nie nadążyli wracać za atakującymi na posterunku był cały czas Wojtas, który bronił co mógł, ale w 26 minucie i on był bezradny i przegrywamy 1:0. Na szczęście drużyna bardzo dobrze zareagowała na stratę bramki i już po 2 minutach wyrównujemy po kapitalnym uderzeniu naszego super strzelcu Gruchy! Nie przedłużając pierwszej połowy sędzia zaprasza na przerwę. Po rozmowie z zawodnikami którzy sami wiedzieli co robimy źle i zmotywowani wychodzą na 2 połowę i po kilku atakach spełnia się najczarniejszy scenariusz bo po wybiciu piłki w strefie środkowej ,,strzałem życia" popisuje się zawodnik gospodarzy uderzając kapitalnie pod poprzeczkę i przegrywamy 2:1. Jednak po praz kolejny drużyna świetnie reaguje na stracona bramkę i ponownie po 2 minutach dzięki kapitalnej akcji Kapiego który wykłada piłke Badiemu na lewę nogę a ten takich sytuacji nie marnuje i ponownie mamy remis. Pięć minut później ponownie Kapi bierze sprawy w swoje nogi po kiwnięciu kilku zawodników decyduje się na strzał i piłka wpada do bramki w 45' i po raz pierwszy w tym meczu wychodzimy na prowadzenie. Nasi zawodnicy tak rozochoceni skupiają się tylko na atakach zapominając o obronie i kilka sytuacji po szybkich kontrach stwarzają nasi rywale jednak nasza ,,12" wykonuje swoja robotę i już nic do naszej bramki nie wpada choć kilka sytuacji jeszcze zawodnicy z Chorzowa potrafili stworzyć. Skromne zwycięstwo 1 bramkowe daje takie same 3 pkt jak każde inne, a zwycięstwo po tak trudnym meczu cieszy zdecydowanie bardziej. I choć z przebiegu całego meczu popełniliśmy wiele i to rażących błędów zarówno indywidualnych jak i grupowych to powiedzenie: ,,Zwycięzców się nie osądza" podsumowuje krótko i treściwie dzisiejsze 60 minut meczu.