Mentalność

Mecz dwóch zespołów, które rozpoczęły sezon trzema zwycięstwami. Dotychczasowe wygrane Józefki Chorzów przekonujące, z dużą ilością strzelonych bramek. Nasze ostatnie zwycięstwo szczęśliwe. Pozostawało pytanie, jak zatrzymać wysokich i silnych zawodników z Chorzowa. Kluczem miała być taktyka i odpowiednia mentalność.

Zaczęło się od żenującego zachowania w szatni. Część zawodników wolała się śmiać, niż słuchać wskazówek. 

Na boisko pozornie wychodzimy skoncentrowani, ale kolejne minuty pokazują, że proste zadania przerastają niektórych zawodników.  W ustawieniu w obronie błąd popełnia Filip Kwiatkowski, ale strzał napastnika broni Bartek Guzik. Piłka spada pod nogi Bartka Osipa, który nie trafia w piłkę. Konsekwencją jest gol dla gospodarzy.

Grający na pozycji środkowego obrońcy Filip Kwiatkowski, powinien mieć 100%  dokładnych krótkich podań. Liczba się zgadzała, ale podania trafiały do przeciwnika. Efektem takiej gry jest druga bramka dla Józefki. 

Bramki można tracić, jeżeli strzelasz więcej niż przeciwnik. W pierwszej połowie mieliśmy kilka "setek". Te  zmarnowali Dominik Sochacki i  Krzysztof Ceglarek. W kilku innych sytuacjach nasi ofensywni zawodnicy powinni zachować się lepiej. 

Do szatani schodzimy z przekonaniem, że można odwrócić losy spotkania. Potrzebna jest tylko skuteczność.

Początek drugiej części meczu i mamy sam na sam z bramkarzem. Krzysztof Ceglarek strzela w nogi bramkarzowi. Chwile potem jest trzy do zera, gdy Filip Kwiatkowski daje się uprzedzić napastnikowi, a ten zmienia kierunek lotu piłki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. 

Mimo straty trzech goli dalej walczymy o swoją zdobycz. Kolejne "oko w oko" z bramkarzem i Krzysiek strzela w słupek. Tworzymy kolejne sytuacje. Dominik podaje do Filipa Młyńczaka, który strzałem z "woleja" w końcu pokonuje świetnie dysponowanego bramkarza Józefki. Widać było, jak zespół nabrał wiary, że można wrócić do gry.

Co z tego, jeżeli za chwilę na dwie minuty kary schodzi Dawid Słowikowski za bezsensowne wybicie piłki na aut po gwizdku sędziego. Ta chwila przewagi spowodowała, że tracimy czwartego gola i wiarę w zwycięstwo.

Dopełnieniem słabej gry w obronie był piąty gol. Dobrze broniący w tym dniu Bartek Guzik odbija strzał przeciwnika w bok pola karnego, a stojący najbliżej piłki Wojtek Sobczak i Bartek Osip nie zareagowali, gdy piłkę przejął zawodnik Józefki i podał do nie pilnowanego partnera.

Stać nas jeszcze było na bramkę po rzucie rożnym. Dominik wykazał się czujnością i strzelił z bliska do bramki.

Mecz kończy się wynikiem 5:2 dla Józefki. 

Pierwsze słowa po przegranym meczu które skierowałem do zawodników, to pytanie "Czy już nie możecie doczekać się rewanżu?"

Widać było, że tan mecz mógł się inaczej ułożyć. Czuliśmy wszyscy, że coś zostało "zawalone" i pewnie każdy ma inne na to wyjaśnienie. Ja twierdzę, że mecz wygrywa się przed spotkaniem. Odpowiednim nastawieniem. 

Czy to kwestia podejścia do meczu? Żarty na odprawie na pewno nie pomagają w procesie koncentracji. Zawodnicy, którzy popełniali błędy, mieli duży udział w straconych bramkach. 

Na wynik meczu wpływ ma cała drużyna. Nie tylko Ci, którzy odpowiadają za strzeżenie bramki, ale również zawodnicy odpowiedzialni za strzelanie goli. 

Plusy z tego meczu:

- Duża ilość sytuacji bramkowych

- Dobra forma bramkarza Bartka Guzika

- Ambitna postawa niektórych zawodników: Szymona Kwoki, Roberta Pnioka, Filipa Młyńczaka, Marcela Patonia, Bartka Ruska, Dominika Sochackiego.